Głodni słońca, pięknych widoków, sztuki wyjechaliśmy do południowej Toskanii. Zatrzymaliśmy się w miejscowości Penna w gminie Terranuova Braccolini. Położona między Florencją a Arezzo, wśród wąwozów pełnych winnic, gajów oliwnych i innych upraw.
Dom bardzo ładny, dobrze wyposażony, z tarasem i wielkim ogrodem.
Widok z sypialni…
Widok z okna na piętrze…
Nasz dom w całej okazałości (chętnym z przyjemnością udostępniamy miejscówkę).
Ogród i widok na Penna Alta.
W gospodarstwie dawniej mieściła się olejarnia. Kamienny stół 1793 r. zrobiony z przyrządu do wyciskania oliwy.
Jakież było nasze zdziwienie, kiedy po przyjeździe przywitały nas, odpoczywające tu, dwie polskie rodziny. Co więcej, w niedzielę poszliśmy na mszę do miejscowego kościoła, a tu ksiądz – Polak Wojciech Tarasiuk, od piętnastu lat we Włoszech, od czterech proboszcz w miejscowej parafii.
Kilka razy spotkaliśmy się. Jego opowieści o codzienności w tym miejscu i kraju, są tymi, których nie przeczyta się w przewodnikach. Kochający swoje powołanie i ludzi. Bardzo mocno stawiający na formację ludzką, w której szacunek i miłość do każdego człowieka są pierwsze. Ksiądz, któremu się chce, który zakasuje rękawy i wozi taczką kamienie, po to, by usłyszeć „A po co ksiądz to robi?” i zdobywać współpracowników.
Tuż obok nas maleńkie miasteczko Loro Ciufenna. Tu spędziliśmy nasze pierwsze popołudnie. Na zdjęciu most z czasów rzymskich, który stanowił jedyną drogę na szlaku między Florencją a Arezzo i niebieski dom, w którym pobierano opłaty. Przez Loro płynie rzeka Ciufenna, bardzo malownicza przez skaliste zbocza, teraz ma niski poziom wody, ale chętni do kąpieli radzą sobie mimo to. Trochę dalej drugi most, a przy nim świetne gelato, szczególnie czekoladowe – bardzo esencjonalne i kremowe.
Zachęceni opisem w przewodniku wybraliśmy się do Monte Oliveto Maggiore z XIVw. Widoki, które mijaliśmy były najpiękniejsze spośród wszystkich tutaj widzianych. Twierdząc, że pewnie tak jest również w innych miejscach, odpuściliśmy fotografowanie. Wielka szkoda…
Opactwo ukryte wśród zieleni, zbudowane z czerwonej cegły, ogromne. Mieszkają tu biali benedyktyni. My w Polsce przyzwyczajeni jesteśmy do czarnych i pewnie od razu przychodzi skojarzenie z Tyńcem i ojcem Leonem Knabitem. Ogromne wrażenie robią renesansowe freski w krużgankach wirydarza, wykonane przez Lukę Signorellego i przedstawiające całe życie św. Benedykta.
Potem Pienza – maleńkie miasteczko z pięknymi widokami słynnym serem Pecorino (pyszny, grubo krojony z bagietką). Tu urodził się papież Pius II. Z jego decyzji wybudowano katedrę i tuż za nią taras widokowy na toskańskie krajobrazy.
Odbyliśmy też wycieczkę do oddalonej od nas opięć kilometrów wsi Gropina. A tu wspaniały romański kamienny kościół im. św. Piotra z XII w. W podziemiach pozostałości kościoła z V-VIw.
Wieczorem nasi Gospodarze zaprosili polskie rodziny na kolację. Było pysznie i wesoło. Gospodarze uprawiają słynną tutaj fasolę zolfini. Próbowaliśmy jej z szałwią i oliwą (też miejscową). Ma wyrazisty smak i kremową konsystencję; zupełnie nieznanie doświadczenie smakowe. Oczywiście lokalne wino, pasta, ciasto, owoce. Nasz wkład to tańce i śpiewy. Było świetnie.
cdn…