Kolejny pełny materiał – jak obiecywałem. Zasługuje na to. Wspaniała, polsko-norweska Para, niezwykłe miejsce, radośni goście, rewelacyjna oprawa, uduchowiony pastor. Czego chcieć więcej… Mam nadzieję do zobaczenia na następnym, podobnym ślubie…
Poproszony zostałem o przyjazd do Kurozwęk – wsi koło Staszowa słynącej z pięknego, XIV wiecznego zespołu pałacowego i hodowli bizonów amerykańskich. I taki właśnie widok mnie powitał mnie z rana…
Lecz zamiast odpocząć sobie chwilkę po podróży – od razu wciągnięty zostałem w wir przygotowań…
Młodzi bardzo się starali, żeby nie widzieć się przed ceremonią – było to urocze 🙂
A potem sama ceremonia w pięknej sali ze wspaniałą oprawą…
z niezwykle uduchowionym i uroczym pastorem…
i z Młodymi zapatrzonymi w siebie i zakochanymi po uszy…
Potem życzenia i przyjęcie z nieodłączną częścią oficjalną…
Ale ileż można gadać 😉 Po kilku toastach, lekkim posiłku przyszedł czas na ostatnią próbę…
i otwarcie parkietu!
A potem to już się działo 😉
I ja tam byłem, bynajmniej miodu nie piłem – tylko piękne zdjęcia robiłem… A wyjeżdżając rano pożegnał mnie jakiś dziwny bizon puszczając mi oczko na pożegnanie 😉
Oby więcej takich ludzi i takich ślubów. Ingrid, Wojtku – dziękuję za zaproszenie, zaufanie i mam nadzieję do zobaczenia na kolejnym ślubie Waszych przyjaciół 🙂
Poniżej galeria z całym materiałem dla chętnych.