Toskania w ostatniej odsłonie

Florencja była sztuką kompromisu. Co zobaczyć, żeby nie po łebkach i nie w gigantycznych kolejkach.

Na pierwszy rzut wspaniałe niedawno otwarte Muzeum dell’Opera del Duomo.
884_toskania

Wrota Raju Lorenzo Ghiberti (malutki fragment wielkich drzwi).

Pieta Michał Anioł. Interesował nas ten artysta. Poza wiedzą zdobytą z różnych źródeł, słuchaliśmy w samochodzie od jakiegoś czasu Udręki i ekstazy I. Ston’e. Wszystko to razem stanowiło niezwykły klimat do podążania śladami Michała Anioła.

Maria Magdalena Donatello

Relikwia – kajdany św. Piotra

I liczne inne cuda.

Na ostatnim piętrze muzeum jest taras widokowy na Duomo.

A to raj dla naszych dzieci – sklep firmowy Lindt.

Baptysterium św. Jana i obłędna mozaika z XIII w. na sklepieniu.

Duomo z zewnątrz – kolejka z biletami 1,5 godziny. Większość dzieł sztuki przeniesiona do muzeum katedralnego.

To Kaplica Medyceuszów zaprojektowana przez Michała Anioła.
Pastorał projektu Michała Anioła

Poranek i zmierzch Michał Anioł

Dzień i noc Michał Anioł

Tłumy, tłumy przed Palazzo Vecchio.

Piazza della Signoria

Perseusz z głową Meduzy rzeźba z brązu Celliniego.

Kopia chyba najsłynniejszej rzeźby: kolos Michała Anioła Dawid (oryginał w Muzeum Akademii Sztuk Pięknych we Florencji).

Śliczny dziedziniec Palazzo Vecchio

I florenckie Krupówki, czyli niezwykły most Ponte Vecchio.

Obowiązkowo Kościół Santa Croce. To miejsce spoczynku wielu osobistości florenckich, ale też przepiękna świątynia. Jest to kościół franciszkański, w którym oczywiście znajdują się relikwie (habit, cingulum) św. Franciszka.

Grób Gallileusza.

Grób Michała Anioła.

I wiele licznych, pięknych kaplic.

Jedno zdjęcie z domu Michała Anioła.

Florenckie zwiedzanie dość mocno nas wyczerpało, choć to ledwie kawałek. Wnioski są takie, że te piękne rzeczy dobrze jest zobaczyć, ale my lubimy bardziej kameralnie, mniej hałaśliwie.

Spędziliśmy dzień nad Morzem Liguryjskim, każdego dnia w naszym gaju oliwnym graliśmy w badmintona, smakowaliśmy włoskie jedzenie, leniuchowaliśmy. Przede wszystkim jednak spędziliśmy ze sobą naprawdę przyjemnie i rodzinnie ponad dwa tygodnie. Pewnie to nasze ostatnie wspólne wakacje, bo dzieci duże i mają własne plany. Bliżej nam do siebie. Już myślimy o przyszłym roku we Włoszech.

BRAK KOMENTARZY

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Exit mobile version